Deprywacja sensoryczna, zwana również potocznie unoszeniem się, jest metodą uważaną za przynoszącą wiele korzyści, takich jak resetowanie zegara biologicznego organizmu.

Deprywacja sensoryczna, zwana również potocznie unoszeniem się, jest metodą uważaną za przynoszącą wiele korzyści, takich jak resetowanie zegara biologicznego organizmu, poprawa krążenia krwi, detoksykacja organizmu z metali ciężkich, obniżenie poziomu hormonu stresu oraz zrównoważenie poziomu pH i elektrolity. Musiałam to wypróbować na sobie. 

Deprywacja sensoryczna: czym jest, jak działa i jakie są jej zalety | Lumine

Zrobiłam małe rozeznanie na Yelp w sprawie najlepszych miejsc do unoszenia się na wodzie w Nowym Jorku i natknęłam się na La Casa Spa and Wellness Center, urocze małe miejsce schowane w dzielnicy Flatiron na Manhattanie, które specjalizuje się w holistycznym wellness i naturalnym oczyszczaniu. Ich pomieszczenie do pływania jest opisane jako odpowiednik „naszego pierwszego ludzkiego środowiska, macicy, a także pierwotnego oceanu, z którego wywodzi się całe życie”. Hmm.

Zanim nadeszło moje spotkanie, byłam zarówno podekscytowana, jak i zdenerwowana całą tą sprawą. Spotkałam się z różnymi opiniami na ten temat. Mój chłopak powiedział mi, że jego przyjaciele, którzy próbowali pływać w przeszłości, mieli naprawdę „psychodeliczne doświadczenia”, podczas gdy moja starsza siostra odpowiedziała na mój status na Facebooku czymś w rodzaju: „Zadzwoń do mnie później. Robiłem to już wcześniej i jest to dziwne ”. 

Kiedy przyjechałam, zabrano mnie do maleńkiego pokoju, aby się rozebrać, a następnie wejść pod mały prysznic, aby się opłukać, zanim udałam się do pokoju wielkości wanny przez przesuwane drzwi.

– Więc masz klaustrofobię? – zapytał mnie uczestnik spa, zanim opowiedział mi o całym procesie. Zaśmiałam się nerwowo w odpowiedzi. 

Nigdy tak naprawdę nie myślałam o sobie jako o klaustrofobii, dopóki nie pokazano mi maleńkiej przestrzeni, w której wkrótce będę się unosiła, dzięki dodaniu do wody 750 funtów soli Epsom (to kupa soli, jeśli mnie o to pytasz) , w absolutnej ciemności. Dzięki Bogu za wysokie sufity , pomyślałam sobie. 

Doświadczenie samo w sobie było dość szalone. Unosiłam się nago w czymś, co można by uznać za bardzo dużą wannę (a naprawdę się unosisz - dosłownie nie ma możliwości, abyś mógł się zanurzyć w takiej ilości soli) w absolutnej ciszy, absolutnej ciemności i absolutnym relaksie. 

Po pierwszych 10 minutach, gdy temperatura mojej skóry dostosowała się do temperatury pomieszczenia i wody, która utrzymuje się na stałym poziomie między 92 a 94 stopni F, zaczęłam nieco tracić poczucie czucia. Nie mogłam stwierdzić, która część mojego ciała była zanurzona w wodzie, a która unosiła się nad nią, dając mi złudzenie, że jestem zawieszona w powietrzu, co jest dość szalonym i dezorientującym uczuciem.

Mieszkając w mieście, często zapominam, jak wygląda czerń (czyli absolutna nicość). Minęło dużo czasu, odkąd byłam w stanie otwierać i zamykać oczy, nie będąc w stanie odróżnić. W rzeczywistości były chwile, kiedy byłem tak zrelaksowana i swobodna, że właściwie nie mogłam stwierdzić, czy moje oczy są zamknięte, czy częściowo otwarte. Moja siostra miała rację – to było bardzo dziwne. 

W ciągu godziny próbowałam i próbowałam wyłączyć swój mózg, coś, co odkryłem, było dla mnie niemożliwe. Jednak mimo tego, że mój mózg nie przestawał pracować (i chodzić) w moim super-zrelaksowanym stanie, udało mi się przepracować pewne psychiczne blokady i lęki, które mnie wtedy dotykały. Przemyślałam pewne kwestie i powtarzałem w kółko pozytywne afirmacje, aż w końcu się uspokoiłem.

Podsumowując, nie miałam „doznania psychodelicznego” ani nawet nie weszłam w tryb pełnej medytacji. Nie miałam poczucia bycia z powrotem w łonie matki (chociaż nie jestem pewna, czy wiedziałabym, jak by to było). Jednak muszę powiedzieć, że była to prawdopodobnie najbardziej relaksująca godzina, jaką spędziłam od dłuższego czasu. 

Wyszłam z wanny lekko oszołomiona (mówi się, że detoks ma oczyszczający efekt trzydniowego postu), ale czułam się odświeżona i odnowiona.

Wyszłam ze spa i stwierdziłam, że odkąd tam wszłam, słońce zaszło i zaczął padać śnieg, co było dość sennym zakończeniem mojego dnia. Moje złagodzone uczucie trwało, gdy zasadniczo płynęłam do domu przez zimową krainę czarów, którą stał się Flatiron, i przez kilka następnych dni, aż realia życia postawiły mnie z powrotem tam, gdzie zaczęłam. Chociaż efekty nie były trwałe, ogólny efekt końcowy jest wart powtórzenia za każdym razem, gdy poczuję potrzebę resetu. 

Spróbuj unosić się na wodzie, jeśli masz taką możliwość, zwłaszcza jeśli jesteś lepiej zorientowany w medytacji niż ja. Nawet jeśli medytacja nie jest twoją rzeczą, z pewnością warto poświęcić godzinę prawdziwego relaksu.

https://www.nylon.com/articles/sensory-deprivation-tub-review

Tyle z opisu nieznanej mi osoby, która doświadczyłe "deprywacji" -czyli stanu nieważkości w którym mózg w miaręupływu czasu wyłącza "sensorium" -zmyły wzroku -bo panuje absolutba ciemność, zmysł słuchu -ze względu na brak jakichkolwiek dźwięków i zmysłu dotyku -po pewnym czasie przestajemy "czuć" wode na tafli której lewitujemy.

Ja sam spróbowałem tego eksperymentu i musze przyznać że człowiek pozbawiony podstawowych zmysłów traci poczucie cielesności, w pewnym momencie tracimy też orientację w przestrzeni nie wiemy czy jeszcze leżymy, czy stoimy do góry nogami czy siedzimy.

Stajemy się nieskażoną "materialnymi problemami" świadomością i myślą.